Jedna z legend głosi, że po walce z Duchem Bieluchem w Chełmskich podziemiach (OP9QU1) pokonany i ranny diabeł Boruta uciekł na południe. Wciąż zauroczony pięknem kredowych jaskiń długo szukał dla siebie miejsca. Pewnego pochmurnego popołudnia trafił do nieznanego mu wcześniej miasta zwanego Wojsławice. Miejsce to było bogate i pięknie zdobione, a ludzie mili i otwarci jednak Boruta nie docenił uroków miasteczka, w głowie miał bowiem cały czas kredowe tunele. Postanowił jednak zostać w Wojsławicach na dłużej. Mieszkańcy szybko odczuli obecność złośliwego diabła w okolicy. Boruta biesiadował całe dnie, chodził od karczmy do karczmy zaczepiając młode panny i wyzywając na pojedynki młodych szlachciców, a im więcej pił tym stawał się coraz groźniejszy. Gawiedź bała się mu przeciwstawić i pijany diabeł rozniósł by wszystko w drobny mak, gdyby nie pewien starszy jegomość imieniem Antoni Wędrowycz - pradziad znanego nam wiejskiego egzorcysty, bimbrownika i kłusownika Jakuba Wędrowycza. Owy staruszek widząc ile piwa pochłania dziennie Boruta szybko doszedł do wniosku, że do zimy w mieście nie zostanie ani jedna kropla tego złotego trunku. Niezmiernie przerażony tą straszną wizją postanowił działać. Przysiadł się do diabła i postawił mu kolejkę. Potem drugą. Trzecią. Czwartą. I gdy Boruta opowiedział historię o chełmskich podziemiach w głowie Wędrowycza szybko zrodził się plan.
- Oooo Panie Boruto kochany, było mówić tak od razu. My tu w Wojsławicach też mamy podziemia. Tunel. Jeden, ale za to jeszcze piękniejszy; cały w złocie i drogich kamieniach. Wejście do niego jest w zamku, idź zobacz, na pewno się zakochasz.
Diabeł niewiele myśląc biegiem pognał na zamek. Antoni mimo podeszłego wieku dotarł na wzgórze zamkowe niewiele później. Boruta akurat wchodził do starego tunelu wiodącego aż do kolejnego zamku w Uchaniach.
- Śmiało, złoto zaczyna się trochę głębiej, idź śmiało - zachęcił Borutę Antoni.
Diabeł dziarskim krokiem ruszył do tunelu i gdy tylko jego postać zniknęła w odmętach ciemności Wędrowycz wraz z zamkową służbą zasypali wejście do tunelu. Wysłano również najszybszego konnego z pilną wiadomością do zamku w Uchaniach, aby zasypać również drugą stronę tunelu. Tak też się stało, a diabeł Boruta na wieki uwięziony został w podziemnym tunelu łączącym zamki w Wojsławicach i Uchaniach.
Lata mijały, zamki wyburzono, o tunelach zapomniano, ale w świadomości mieszkańców Wojsławic wciąż tli się pamięć o uwięzionym w podziemiach Borucie. To właśnie z powodu tej legendy nigdy nie przeprowadzono tutaj badań archeologicznych, nigdy nie potwierdzono czy tunel na prawdę istniał, nigdy nie zbadano co tak na prawdę kryją podziemia obu zamków.
Aż do lata 2023 roku kiedy to w Hrubieszowie, w samym centrum miasta doszło do nietypowego zjawiska. Pod przejeżdżającymi samochodami zapadła się droga. Wyrwa była ogromna i odsłoniła sieć tuneli rozciągających się pod całym miastem. I nie tylko. Ze źródeł którym nie mogę ufać wiem, że pierwsi badacze podziemnej sieci korytarzy dotarli nimi do małej miejscowości na północny-zachód od Hrubieszowa. Wieś ta nazywa się Uchanie.
Czy Boruta po tylu latach uciekł ze swojego więzienia? Tego nie wiemy. Jeszcze.
Faktem jest, że zamek tutaj istniał i był najstarszą budowlą w Wojsławicach, po raz pierwszy wzmiankowano go w 1497 roku. Przypuszczalnie składał się z prostokątnego budynku mieszkalno-obronnego oraz przyległego dziedzińca otoczonego murem. Posiadał kaplicę. Zbudowano go z cegły i lokalnego białego kamienia. Dość prawdopodobne, że posiadał też wieżę. Zamek nie był duży — obsadę stanowiło zapewne kilkunastu ludzi. Ze źródeł pisanych wiemy, że posiadał loszek, gdzie trzymano schwytanych Tatarów, a do ogrzewania pomieszczeń służyły piece z zielonymi kaflami — znaleziono ich szczątki. Pod koniec XVIII wieku zamek był bardzo już zniszczony — Poletyłowie, zakupiwszy Wojsławice, nie chcieli w nim mieszkać — postawili sobie pałac (dziś na terenie po-pałacowym znajduje się szkoła). Opuszczony budynek rozebrano. Gruzu użyto do utwardzenia rynku, część cegieł posłużyła do wykonania podmurówki kościoła. Gotyckie cegły placówki trafiają się także w ruinach budynków pofolwarcznych. Najstarsi mieszkańcy wsi powiadają, że w czasach powojennych na terenie zamczyska, na wschód od pałacu, dało się odszukać częściowo zawalone lochy. Podobno to właśnie była część tunelu prowadzącego aż do Uchań (ok. 6km w lini prostej) . Jednak nigdy nie zostało do zbadane archeologicznie.
Jesteś na terenie zamczyska jeśli zwrócisz uwagę dostrzec możesz kilkupoziomowe wały zamkowe. Twierdza stała wyżej, możesz wspiąć się na górę i zobaczyć to miejsce; teraz jest tam pole uprawne, ale na środku dostrzec można niewielkie zgrupowanie drzew, tam stał główny obiekt.
Co do kesza:
Większe maskowanie z małą łamigłówką. Narzędzia potrzebne do wydostania logbooka wiszą poniżej.