Wojsławice zawsze były miejscem wielokulturowym, mieszkali tu zarówno Polacy, Rusini jak i Żydzi. Początek tej historii ma miejsce w latach 60. XVIII wieku kiedy to w Wojsławicach osiedli się przedstawiciele żydowskiej sekty frankistów. Planowali opanować miasteczko i przejąć interesy prowadzone przez ortodoksyjnych Żydów. Od początku mieli drastyczny plan.
Frankiści porwali małe dziecko z okolicznej wioski Czarnołozy, a następnie pozorując rytualne obrzędy zamordowali je, a o wszystko oskarżyli rabina i starszych synagogi OP76E6. Oskarżonych uwięziono w Krasnymstawie i przy pomocy okrutnych tortur wymuszono przyznanie się do winy. Torturowani Żydzi "przy okazji" wyjawili także wiele innych przestępstw – między innymi profanację Najświętszego Sakramentu i „niecnotliwy handel” niemowlętami podczas jarmarku. Kara za takie czyny była tylko jedna - śmierć przez poćwiartowanie.
Uwięziony rabin nie czekał na egzekucję — powiesił się w więzieniu. Jednak przed śmiercią rzucił cherem, czyli uroczystą klątwę na mieszkańców, a także dziedziców miasteczka, z powodu niesprawiedliwego oskarżenia i wyroku. Domniemane przekleństwo musiało wywrzeć na mieszkańcach nie lada wrażenie, skoro już rok później Marianna Teresa z Daniłowiczów Potocka ufundowała przy pięciu drogach prowadzących do Wojsławic wotywne kapliczki poświęcone świętym: stojący nieopodal stawu i chroniący przed powodzią Jan Nepomucen (jak na ironię również patron niesprawiedliwie osądzonych), święty Florian od pożarów, Tekla broniąca od ognia i klęski nieurodzaju, Barbara i Michał Archanioł – patroni dobrej śmierci.. Święci mieli osłonić miasto przed klątwą rabina.
Kapliczki stoją tu do dziś. Słuchy chodzą, że w każdą wmurowano kawałek zwłok rabina — poćwiartowanego post mortem.
W połowie XIX wieku ostatni żyjący jeszcze członkowie sekty przekazali historykom swoje archiwum — w tym zapisy objawień „proroka”, kroniki i listy. Z dokumentów tych jednoznacznie wynika, że cała ta ohydna sprawa była prowokacją frankistów, a straceni wojsławiccy Żydzi byli niewinni.
Pierwotnie we wszystkich pięciu kapliczkach znajdowały się drewniane rzeźby świętych. Do dziś przetrwały jedynie dwie:
rzeźba św. Jana Nepomucena OP76E5 w kapliczce u wylotu ul. Szkolnej i
rzeźba św. Tekli OP76EA przy ul. chełskiej.
Rzeźbę św. Floriana OP76E7 skradziono przed laty — zastąpiła ją nowa figura.
Rzeźbę św. Michała OP76E9 również skradziono, w jej miejsce wstawiono krzyż.
Rzeźba św. Barbary OP76E8 była na pocz. XX wieku bardzo zniszczona — zastąpiono ją nową autorstwa miejscowego rzeźbiarza.